Nadal śmiejąc się, wyszłam z
dziwnego pomieszczenia do jakiego zaprosiła nas ta Eleanor. Może to
był zwykły prank i gdzieś ktoś ukrył kamery...Chciałabym, żeby
cała ta historia okazała się jednym wielkim żartem. Niestety nie
tylko ja w tym siedziałam. Były jeszcze te dwie dziewczyny-
Annabeth i Courtney. Obie kojarzyłam ze szkoły, ale pochodziłyśmy
z zupełnie innych światów. Należały do dziewcząt-przywódców,
które mają swoją świtę i są powszechnie znane w całej szkole.
Ja natomiast ledwie rozpoznawałam wszystkich uczniów, z którymi
miałam zajęcia i szczerze wątpię czy i oni mnie zauważyli. W
hierarchii szkolnej stałam na uboczu, grono moich przyjaciół było
bardzo wąskie, a teraz miałam dzielić tajemnice z dwiema
najpopularniejszymi dziewczynami z liceum. Ubaw po pachy.
Tak się zapętliłam w swoich
rozmyślaniach, że nie zarejestrowałam gdzie idę. Znalazłam się
na ruchliwej uliczce, a żeby odczytać jej nazwę musiałam na
chwilę przystanąć. Jakaś kobieta na mnie wpadła i głośno
przeklinając pchnęła na kogoś innego. Ten ktoś był wysoki i
miał piękne niebieskie oczy...
-Przepraszam,- mój głos przypominał
dziwny pisk- jestem nieprzytomna.
Chłopak złapał mnie i przytrzymał,
bo inaczej pewnie bym się wywróciła i zrobiła z siebie jeszcze
większą ofermę.
- Nie ma sprawy.- on też starał
się stać normalnie w tym tłumie, kiedy wszyscy nadchodzili z
różnych kierunków. Śmiesznie to wyglądało- Amelia, prawda?
Dopiero teraz dobrze mu się
przyjrzałam. To był ten sam chłopak, który pomógł mi wydostać
się ze szkoły podczas pożaru.
- Jared?- spytałam, a w duchu
miałam nadzieje, że nie poplątałam jego imienia.
- Tak, może chodźmy porozmawiać w
innym miejscu?- mówiąc to, uśmiechnął się lekko.
- Jasne, prowadź.
Bez ceregieli złapał mnie za rękę i
prowadził przez dziki tłum niczym Mojżesz przez Morze Czerwone. Znaleźliśmy ustronną kafejkę, w
której Jared musiał często przebywać, bo rzucił kelnerce szybkie: „To co zwykle” i wskazał mi mały stoliczek przy oknie.
- Co zamawiasz?-rzucił, rozsiadłszy
się wygodnie przede mną - mają naprawdę dobrą latte.
Zagapiłam się na jego tors. Miał
ciasno opinającą szarą koszulkę, spod której widać było
wszystkie mięśnie i kaloryfer, którym mógłby pochwalić się
niejeden model.
- Amelio? - Powtórzył i podniósł
jedną brew do góry.
- Latte - chwała Bogu, że
dosłyszałam wcześniejsze pytanie.
Kelnerka akurat podeszła do naszego
stolika i zdążyła rzucić mi porozumiewawcze spojrzenie. Biedna
nie wiedziała, co teraz czułam.
- Co u twojej siostry, czy wszystko
w porządku?- spytałam, dochodząc już do siebie.
- Tak, chociaż Court szybko mnie
zostawiła i gdzieś pobiegła...- w tym momencie mój otępiały
mózg skojarzył fakty. Courtney, ta sama, która wybiegła z salonu
staruszki Elenor, była siostrą Jareda.
- Wiem – prędko przerwałam
Jaredowi.
- Jak to? Widziałaś się z nią?-
Z jego miny wynikało, że nie obejdzie się bez tłumaczenia.
W tym momencie jak anioł z nieba
zjawiła się kelnerka i postawiła przed nami nasze zamówienia.
Wzięłam mały łyczek latte i
zerknęłam na Jareda. Nie ruszył swojej kawy tylko nadal mi się
przyglądał.
-Tak się składa, że spotkałam
się na chwilę z Courtney i z inną dziewczyną, Annabeth.
Przepraszam, ale mam problem z pamięcią do twarzy – zaczynałam
mówić coraz szybciej- a poznałam was raptem dzisiaj i
zapomniałam, że jesteście rodzeństwem, a potem jeszcze ta
kobieta...
- Poczekaj- uciszył mnie łagodnie-
mówisz, że spotkałaś się z moją siostrą i Annabeth? Przecież
one się nie cierpią. I o jaką kobietę chodzi?
No pięknie, moje nowe znajome nie
przepadają za sobą. Nasza przyszła współpraca (o ile taka miała
nastąpić) zapowiadała się kolorowo. W dodatku nie miałam pojęcia
ile mogę powiedzieć Jaredowi. Wygrało przekonanie, że w końcu
był bratem Courtney. Chciała czy nie, powinien wiedzieć co jest
grane. Nachyliłam się do niego i pokrótce streściłam spotkanie z
Eleanor, a później dorzuciłam jeszcze wydarzenia ostatnich dni.
Zaczerwieniona spuściłam wzrok i
pomyślałam, że pewnie weźmie mnie za wariatkę. Ale gdy ponownie
na niego spojrzałam wyciągał telefon ze spodni i wybierał numer.
- Cieszę się, że mi o tym
powiedziałaś.- przerwał i zerknął na mnie- Słuchaj, muszę
natychmiast zobaczyć się z moją siostrą- przy tych słowach
poderwał się z krzesła. Musiałam mieć bardzo smutną minę, bo
dodał- ale mam wrażenie, że jeszcze się spotkamy. Nie przejmuj
się, wkrótce zrozumiesz co się tu dzieje. - Rzucił banknoty na
stolik, szybko się uśmiechnął i zniknął za drzwiami.
Pięknie, wszyscy wokół zdawali się
wiedzieć o co chodzi tylko ja nie. W dodatku kelnerka zabierając
rachunek spojrzała na mnie z politowaniem. Musiało to wyglądać
jak kiepska randka.
Czerwona jak burak zabrałam swoje
rzeczy i zostawiłam prawie nietkniętą latte na ladzie. Jared przy
okazji zapłacił i za mnie.
Gdy wyszłam na zewnątrz, zimny
porywisty wiatr potargał mi włosy. Może jeszcze do mnie nie
dotarło, że moje życie diametralnie się zmieniło, ale w tej
chwili potrzebowałam tylko ciepłej kąpieli i łóżka.
Jejciu szkoda, że Jared zostawił Amelie, mogliby porozmawiać. .. hmm jeśli Jared jest 'wtajemniczony' to też musi być jakimś Nieobliczalnym? Na wampira nie wygląda xD
OdpowiedzUsuńWeny i cukierków :D
magiatomojezycie.blogspot.com
Wielkie dzięki, wena się przyda ;) Cieszymy się, że Ci się podoba! Zmotywowane pozytywnymi komenyarzami piszemy dalej :) Pozdrawiamy :*
UsuńO jaciee! Ten Jared! Nie dziwię się Amelii,że się zagapiła :P :*. Szkoda,że ją zostawił, ale mam nadzieję,że między nimi coś się wydarzy ;) Ciekawi mnie również czy Annabeth i Courtney zaczną współprace...och tyle pytań...xD czekam na następny :*.
OdpowiedzUsuńBuziaczki i pozdrawiam :** + wenki życzę :)
Wielkie dzięki :) Postaramy się niedługo wstawić kolejny rodział ;) Pozdrawiamy bardzo serdecznie :*
Usuń