-Tylko nie to! –Odwróciłam
głowę w kierunku przeraźliwego krzyku. Spojrzałam na Amelię trzymającą kogoś w
ramionach. Przytulała bezwładne ciało do siebie łkając. Siedziała na ziemi w
zniszczonej sukni balowej. –Nie zostawiaj mnie...-szepnęła.
W tle rozlegał się dźwięk ‘El Tango de Roxanne’ Stałam naprzeciwko niej w
długiej ciemno granatowej sukni. Nagle na moich dłoniach zaczęła pojawiać się
krew za mną pojawiła się Annabeth złapała mnie za ramię i zsunęła się na
ziemię.
W tle rozlegał się dźwięk ‘El Tango de Roxanne’ Stałam naprzeciwko niej w
długiej ciemno granatowej sukni. Nagle na moich dłoniach zaczęła pojawiać się
krew za mną pojawiła się Annabeth złapała mnie za ramię i zsunęła się na
ziemię.-Courtney! Courtney! –głos
stawiał się coraz głośniejszy- Obudź się!Gwałtownie zgięłam się w pół.
Byłam w salonie ,a przede mną stał Jared i Adam.-Jared! –Spojrzałam na swoje
dłonie były całe zakrwawione , zaczęłam krzyczeć z przerażenia.-Courtney! Co się dzieje?
–Jared podtrzymywał mnie za barki.-Krew...-spojrzałam na
sukienkę, na którą upadło kilka kropel krwi –Wszędzie...-Nic tu nie ma –odparł
zdezorientowany Adam.-Court! To tylko wizja musisz
uspokoić organizm. Oddychaj głęboko –Jared zaczął przeszukiwać czegoś w plecaku
wyjął coś przypominającego strzykawkę i wbił mi ją w skórę.-To coś powinno
uspokoić pracę serca. –odparł przytrzymując mnie za plecy.Zaczęło kręcić mi się w
głowie złapałam Jared’a za dłoń i o mały włos jej nie zmiażdżyłam.-Wszystko w porządku? –spytał
Adam.-Chyba tak –powiedziałam
cicho i rozejrzałam się dookoła. Widziałam Amelię trzymającą…No właśnie kogo? Kilka godzin później, gdy mój
stan się poprawił byłam już w stadninie konnej, aby odebrać Lily.
-Widziałaś? –siostra podbiegła do mnie- Przeskoczyłam przeszkodę całkiem sama!
-Wiem, widziałam –uśmiechnęłam się się- Zrobiłam kilka zdjęć dla rodziców. A
teraz leć się przebierać , nie będę na Ciebie czekać.-Już idę! –Lily pobiegła w
stronę siodlarni – Hej Daniel! –krzyknęła. Odwróciłam się i zobaczyłam Daniela
odprowadzającego konia do boksu. Powoli zbliżyłam się do niego.
-Hej –szepnęłam. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał, kompletnie mnie
zignorował.
-Słuchaj przepraszam, że nie powiedziałam Ci wszystkiego...-westchnęłam-Mnie i
James’a nic nie łączy...To tylko przeszłość, której nawet nie pamiętam –chłopak
wyszedł z boksu z siodłem i przeszedł obok mnie.
-Ejj –złapałam go za ramię- Porozmawiaj ze mną! –krzyknęłam
-O czym? O twoich nadprzyrodzonych znajomych? Nie dzięki –mruknął pod nosem
-Proszę daj mi się wytłumaczyć...-chłopak wyrwał się z moich objęć i powędrował
w stronę siodlarni.
Po chwili Lily złapała mnie za nadgarstek –Możemy jechać? Umieram z głodu! –Uśmiechnęła
się krzywo i zaciągnęła mnie za rękę do wyjścia. Wsiadłyśmy do samochodu Taty.
Złapałam za kierownicę i przekręciłam kluczki w stacyjce. Zadzwoniłam do
Caroline i ustawiłam na głośno mówiący. Lily podłączyła słuchawki do tabletu i
zaczęła oglądać kolejny odcinek „Księżniczki Sissi”.-Nie wiem, co mogę jeszcze zrobić.-powiedziałam z niepokojem w głosie-
Poradź mi coś –odparłam skręcając na rondo.
-Chciałabym –westchnęła Caroline-, Ale twoja sytuacja jest
niezwykle...skomplikowana Court. Ale wiesz, co? Katie powiedziała mi, że Daniel
wybiera się na ten jutrzejszy bal maskowy. Dostał zaproszenie. Może tam będzie
zmuszony z Toba porozmawiać.
-Ale jeśli nadal nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Nie chcę tak tego kończyć.
-Nie zamartwiaj się –odparła Caroline- Wszystko będzie w porządku.
-Dlaczego nie możesz być tam ze mną? –Westchnęłam
-Też żałuję, ale z tego, co wiem osobą towarzyszącą Daniela jest Katie, więc na
pewno Ci pomoże. Do usłyszenia, skarbie. Trzymaj się –Caroline rozłączyła się. Kilka
godzin później razem z moim bratem byliśmy już na miejscu przyjęcia. Jechaliśmy
około godziny taksówką. Rezydencja była ogromna. Byłam pod wrażeniem. Jared
wyglądał jakby wszystko znał na pamięć. Powiedział, że to miejsce było jego
drugim domem.
-Mogę wziąć od Pani płaszcz? –Młody mężczyzna stający przy drzwiach uśmiechnął
się szeroko i schował mój płaszcz do ogromnej szafy.-Miłej zabawy! –Podał mi i
Jaredowi po kieliszku szampana.
-O mój boże! –Szepnęłam wchodząc do wielkiej sali balowej.
-Potrzymasz? –Podałam bratu swój kieliszek. Następnie założyłam swoją czarną maskę,
która idealnie pasowała do długiej ciemnofioletowej sukienki.
-Wyglądasz zjawiskowo –uśmiechnął się i oddał mi kieliszek.
-Dziękuję, Jar. Ty również –rozejrzałam się po sali. Nagle wszystkie światła
zgasły i na schodach pojawił się mężczyzna w czarnej masce zasłaniającej
jedynie oczy.
-Witam Serdecznie! I w imieniu swoim i całej dzisiejszej załogi! Życzę miłej zabawy!
Za dobrą zabawę! –Wzniósł toast i zaprosił wszystkich do tańca.
Powolnym krokiem zbliżyłam się do parkietu. Wszyscy wyglądali zjawiskowo.
Dzisiejszej nocy każda dziewczyna mogła poczuć się jak księżniczka. Nagle
poczułam jak ktoś kładzie swoją dłoń na moim ramieniu. Mężczyzna był podobnej
postawy do Daniela. Stanął przede mną w czarnym garniturze i białej masce. Wyciągnął
ku mnie dłoń.
-Mogę prosić? –Spytał. Ja jedynie uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłam z
nieznajomym na parkiet, oddając bratu mój kieliszek.
Jednym zwinnym ruchem obrócił mnie tak, że staliśmy na przeciwko siebie. Lewą
ręką objął moją talię skracając przestrzeń między nami. Uniósł prawą rękę, a ja
powoli obróciłam się wokół własnej osi. Poczułam jego oddech na mojej szyi.
Ciarki rozeszły się po całym moim ciele. Gorące uczucie rozpalające mój żołądek
nie opuszczało mnie ani na moment. Miałam wrażenie, że poliki rumienią mi się z
każdą sekundą coraz bardziej. Materiał mojej sukienki delikatnie podnosił się i
upadał z każdym moim ruchem. Garnitur mężczyzny był zakończony białym materiałem.
Podobny garnitur ostatnio zakupił….
-Daniel? –Spytałam a moje ciało przeszły ciarki. Chłopak spuścił wzrok i
obrócił mnie wokół.-Słuchaj, naprawdę przepraszam. Nie chciałam, aby tak
wyszło. Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy.
-Dawno już o tym zapomniałem Court –uśmiechnął się jakby nigdy nic.
-Ale przecież...-położył mi swój palec na ustach i delikatnie przechylił do
tyłu. Położyłam dłonie na jego twarzy i delikatnie ściągnęłam maskę. Zamknęłam
oczy. Bałam się, że to wszystko sen i zaraz to wszystko zniknie. Otworzyłam oczy
,a przede mną stał James.
Zaszokowana wyrwałam się z objęć James’a i wbiegłam na schody.
-Courtney! Zaczekaj! –chłopak pobiegł za mną złapał mnie za nadgarstek tak mocno,
że spadłam ze schodów prosto w jego ramiona.-To nie tak...-Nasze twarze były
nieprzyzwoicie blisko. Moje serce znowu zaczęło bić szybciej, a po całym ciele
przeszły mnie ciarki. Dlaczego tak się zachowuje? James położył dłoń na mojej
tali i zdjął moją maskę. Poczułam jak na mojej twarzy pojawia się lekki
uśmiech. Dlaczego przy nim wszystko wydawało się takie…normalne? James
przycisnął mnie do siebie i pocałował mnie z pełnym zapałem. Traciłam
równowagę.
-Courtney? –Usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam się w jego kierunku. Na dole
schodów stał Daniel z Katie. Chłopak zerwał maskę z twarzy. Jego oczy zrobiły
się szkliste, popchnął Katie i ruszył w głąb sali. Wyrwałam się z objęć James’a
i zbiegłam po schodach.
-Daniel! –Poczekaj
-Nie mamy, o czym rozmawiać! –Warknął i wybiegł z budynku.
Przeczesałam włosy dłonią. James położył dłoń na moim ramieniu.
-Dlaczego? –Szepnęłam-, Dlaczego tak się czuję? Prawie Cię nie znam! –Odwróciłam
się w jego kierunku- Nie rozumiem…-złapałam za sukienkę i ruszyłam w przód. Tuż
za mną ruszyła Katie.