.tabs-outer {border-style: solid;}

wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział ósmy - Courtney

-Tylko nie to! –Odwróciłam głowę w kierunku przeraźliwego krzyku. Spojrzałam na Amelię trzymającą kogoś w ramionach. Przytulała bezwładne ciało do siebie łkając. Siedziała na ziemi w zniszczonej sukni balowej. –Nie zostawiaj mnie...-szepnęła.
W tle rozlegał się dźwięk ‘El Tango de Roxanne’ Stałam naprzeciwko niej w długiej ciemno granatowej sukni. Nagle na moich dłoniach zaczęła pojawiać się krew za mną pojawiła się Annabeth złapała mnie za ramię i zsunęła się na ziemię.
W tle rozlegał się dźwięk ‘El Tango de Roxanne’ Stałam naprzeciwko niej w długiej ciemno granatowej sukni. Nagle na moich dłoniach zaczęła pojawiać się krew za mną pojawiła się Annabeth złapała mnie za ramię i zsunęła się na ziemię.-Courtney! Courtney! –głos stawiał się coraz głośniejszy- Obudź się!Gwałtownie zgięłam się w pół. Byłam w salonie ,a przede mną stał Jared i Adam.-Jared! –Spojrzałam na swoje dłonie były całe zakrwawione , zaczęłam krzyczeć z przerażenia.-Courtney! Co się dzieje? –Jared podtrzymywał mnie za barki.-Krew...-spojrzałam na sukienkę, na którą upadło kilka kropel krwi –Wszędzie...-Nic tu nie ma –odparł zdezorientowany Adam.-Court! To tylko wizja musisz uspokoić organizm. Oddychaj głęboko –Jared zaczął przeszukiwać czegoś w plecaku wyjął coś przypominającego strzykawkę i wbił mi ją w skórę.-To coś powinno uspokoić pracę serca. –odparł przytrzymując mnie za plecy.Zaczęło kręcić mi się w głowie złapałam Jared’a za dłoń i o mały włos jej nie zmiażdżyłam.-Wszystko w porządku? –spytał Adam.-Chyba tak –powiedziałam cicho i rozejrzałam się dookoła. Widziałam Amelię trzymającą…No właśnie kogo?

Kilka godzin później, gdy mój stan się poprawił byłam już w stadninie konnej, aby odebrać Lily. -Widziałaś? –siostra podbiegła do mnie- Przeskoczyłam przeszkodę całkiem sama! -Wiem, widziałam –uśmiechnęłam się się- Zrobiłam kilka zdjęć dla rodziców. A teraz leć się przebierać , nie będę na Ciebie czekać.-Już idę! –Lily pobiegła w stronę siodlarni – Hej Daniel! –krzyknęła. Odwróciłam się i zobaczyłam Daniela odprowadzającego konia do boksu. Powoli zbliżyłam się do niego. -Hej –szepnęłam. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał, kompletnie mnie zignorował. -Słuchaj przepraszam, że nie powiedziałam Ci wszystkiego...-westchnęłam-Mnie i James’a nic nie łączy...To tylko przeszłość, której nawet nie pamiętam –chłopak wyszedł z boksu z siodłem i przeszedł obok mnie. -Ejj –złapałam go za ramię- Porozmawiaj ze mną! –krzyknęłam -O czym? O twoich nadprzyrodzonych znajomych? Nie dzięki –mruknął pod nosem -Proszę daj mi się wytłumaczyć...-chłopak wyrwał się z moich objęć i powędrował w stronę siodlarni. Po chwili Lily złapała mnie za nadgarstek –Możemy jechać? Umieram z głodu! –Uśmiechnęła się krzywo i zaciągnęła mnie za rękę do wyjścia. Wsiadłyśmy do samochodu Taty. Złapałam za kierownicę i przekręciłam kluczki w stacyjce. Zadzwoniłam do Caroline i ustawiłam na głośno mówiący. Lily podłączyła słuchawki do tabletu i zaczęła oglądać kolejny odcinek „Księżniczki Sissi”.-Nie wiem, co mogę jeszcze zrobić.-powiedziałam z niepokojem w głosie- Poradź mi coś –odparłam skręcając na rondo. -Chciałabym –westchnęła Caroline-, Ale twoja sytuacja jest niezwykle...skomplikowana Court. Ale wiesz, co? Katie powiedziała mi, że Daniel wybiera się na ten jutrzejszy bal maskowy. Dostał zaproszenie. Może tam będzie zmuszony z Toba porozmawiać. -Ale jeśli nadal nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Nie chcę tak tego kończyć. -Nie zamartwiaj się –odparła Caroline- Wszystko będzie w porządku. -Dlaczego nie możesz być tam ze mną? –Westchnęłam -Też żałuję, ale z tego, co wiem osobą towarzyszącą Daniela jest Katie, więc na pewno Ci pomoże. Do usłyszenia, skarbie. Trzymaj się –Caroline rozłączyła się.

Kilka godzin później razem z moim bratem byliśmy już na miejscu przyjęcia. Jechaliśmy około godziny taksówką. Rezydencja była ogromna. Byłam pod wrażeniem. Jared wyglądał jakby wszystko znał na pamięć. Powiedział, że to miejsce było jego drugim domem. -Mogę wziąć od Pani płaszcz? –Młody mężczyzna stający przy drzwiach uśmiechnął się szeroko i schował mój płaszcz do ogromnej szafy.-Miłej zabawy! –Podał mi i Jaredowi po kieliszku szampana. -O mój boże! –Szepnęłam wchodząc do wielkiej sali balowej. -Potrzymasz? –Podałam bratu swój kieliszek. Następnie założyłam swoją czarną maskę, która idealnie pasowała do długiej ciemnofioletowej sukienki. -Wyglądasz zjawiskowo –uśmiechnął się i oddał mi kieliszek. -Dziękuję, Jar. Ty również –rozejrzałam się po sali. Nagle wszystkie światła zgasły i na schodach pojawił się mężczyzna w czarnej masce zasłaniającej jedynie oczy. -Witam Serdecznie! I w imieniu swoim i całej dzisiejszej załogi! Życzę miłej zabawy! Za dobrą zabawę! –Wzniósł toast i zaprosił wszystkich do tańca. Powolnym krokiem zbliżyłam się do parkietu. Wszyscy wyglądali zjawiskowo. Dzisiejszej nocy każda dziewczyna mogła poczuć się jak księżniczka. Nagle poczułam jak ktoś kładzie swoją dłoń na moim ramieniu. Mężczyzna był podobnej postawy do Daniela. Stanął przede mną w czarnym garniturze i białej masce. Wyciągnął ku mnie dłoń. -Mogę prosić? –Spytał. Ja jedynie uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłam z nieznajomym na parkiet, oddając bratu mój kieliszek. Jednym zwinnym ruchem obrócił mnie tak, że staliśmy na przeciwko siebie. Lewą ręką objął moją talię skracając przestrzeń między nami. Uniósł prawą rękę, a ja powoli obróciłam się wokół własnej osi. Poczułam jego oddech na mojej szyi. Ciarki rozeszły się po całym moim ciele. Gorące uczucie rozpalające mój żołądek nie opuszczało mnie ani na moment. Miałam wrażenie, że poliki rumienią mi się z każdą sekundą coraz bardziej. Materiał mojej sukienki delikatnie podnosił się i upadał z każdym moim ruchem. Garnitur mężczyzny był zakończony białym materiałem. Podobny garnitur ostatnio zakupił…. -Daniel? –Spytałam a moje ciało przeszły ciarki. Chłopak spuścił wzrok i obrócił mnie wokół.-Słuchaj, naprawdę przepraszam. Nie chciałam, aby tak wyszło. Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy. -Dawno już o tym zapomniałem Court –uśmiechnął się jakby nigdy nic. -Ale przecież...-położył mi swój palec na ustach i delikatnie przechylił do tyłu. Położyłam dłonie na jego twarzy i delikatnie ściągnęłam maskę. Zamknęłam oczy. Bałam się, że to wszystko sen i zaraz to wszystko zniknie. Otworzyłam oczy ,a przede mną stał James. Zaszokowana wyrwałam się z objęć James’a i wbiegłam na schody. -Courtney! Zaczekaj! –chłopak pobiegł za mną złapał mnie za nadgarstek tak mocno, że spadłam ze schodów prosto w jego ramiona.-To nie tak...-Nasze twarze były nieprzyzwoicie blisko. Moje serce znowu zaczęło bić szybciej, a po całym ciele przeszły mnie ciarki. Dlaczego tak się zachowuje? James położył dłoń na mojej tali i zdjął moją maskę. Poczułam jak na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. Dlaczego przy nim wszystko wydawało się takie…normalne? James przycisnął mnie do siebie i pocałował mnie z pełnym zapałem. Traciłam równowagę.
-Courtney? –Usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam się w jego kierunku. Na dole schodów stał Daniel z Katie. Chłopak zerwał maskę z twarzy. Jego oczy zrobiły się szkliste, popchnął Katie i ruszył w głąb sali. Wyrwałam się z objęć James’a i zbiegłam po schodach.
-Daniel! –Poczekaj -Nie mamy, o czym rozmawiać! –Warknął i wybiegł z budynku. Przeczesałam włosy dłonią. James położył dłoń na moim ramieniu. -Dlaczego? –Szepnęłam-, Dlaczego tak się czuję? Prawie Cię nie znam! –Odwróciłam się w jego kierunku- Nie rozumiem…-złapałam za sukienkę i ruszyłam w przód. Tuż za mną ruszyła Katie.