.tabs-outer {border-style: solid;}

piątek, 13 lutego 2015

Rozdział szósty-Annabeth

Zapowiadał się dziś bardzo leniwy dzień. Zajęcia w szkole zostały odwołane z powodu pożaru do końca tygodnia. Nie miałam pojęcia, co ze sobą począć tego dnia. Nie mogłam spotkać się z Carrie. Po tym, czego się dowiedziałam wczoraj, nabrałam podejrzeń. Nie byłam jeszcze gotowa na konfrontację, ani z Carrie, ani z rodzicami. Skrupulatnie ich unikałam, bo musiałam wszystko jeszcze przemyśleć. Tego dnia uświadomiłam sobie jak samotna jestem. Siedziałam na parapecie z książką w ręku, trzymając na kolanach Lunę. Nie tak wygląda dzień najpopularniejszej dziewczyny w szkole, prawda? Westchnęłam i spojrzałam przez okno. Znowu padał śnieg. Wszędzie było biało, a ludzie chodzili opatuleni w swoje najcieplejsze ubrania. Kiedy tak patrzyłam przez okno zobaczyłam czarny motor i idącego w jego stronę chłopaka. To na pewno Tony! Pomyślałam i bez zastanowienia wyszłam na balkon.  Kiedy wyszłam na dwór uderzyło mnie paraliżujący chłód. Było z -20 stopni, a ja nadal byłam w mojej piżamie.
-Tony! Tony!- Starałam się przekrzyczeć uliczny gwar.  –Hej! Dupku!- Zawołałam jeszcze głośniej. Chłopak odwrócił się i szukał wzrokiem miejsca, z którego dochodził krzyk.- Tony!- Wrzasnęłam jeszcze raz i pomachałam mu.
-Cześć ruda!- Odkrzyknął- Nie jest Ci trochę zimno?! Może chcesz się napić czegoś ciepłego!?-Zapytał. W odpowiedzi pokiwałam głową i weszłam z powrotem do pokoju. Szybko zmieniłam rozciągniętą piżamę, na moje najlepsze dżinsy, rurki i wygodny, zielony sweter, podkreślający kolor moich oczu. Uczesałam włosy i pomalowałam rzęsy tuszem. Wzięłam torbę, ubrałam płaszcz i wybiegłam z domu. Kiedy wyszłam z klatki, czekał na mnie, oparty o swój czarny motor. Włosy opadały mu na oczy, te hipnotyzujące, niebieskie oczy.
-No to, co? Znowu masz zamiar mnie ubrudzić?- Zapytałam na powitanie. Tony zaśmiał się i wręczył mi kask.
-Nie. Tym razem zabiorę Cię w ciekawsze miejsce.- uśmiechnął się tajemniczo i odpalił silnik.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Znaleźliśmy się w mniej ruchliwej części Nowego Yorku. Tony skręcił w opustoszałą ulicę i zatrzymał się na krawężniku. Zeszłam z motoru niepewnie. Gdzie on mnie zabrał do cholery? Chłopak wziął ode mnie kask i schował go.
-Chodź.- machnął ręką w kierunku małego pubu, którego wcześniej nawet nie zauważyłam. Przełknęłam ślinę i ruszyłam za nim. –Cykasz się?- zapytał widząc moją minę. Otworzył przede mną drzwi i gestem zaprosił do środka. Przekroczyłam chwiejnie próg i rozejrzałam się. Chociaż było jeszcze wcześnie w pubie siedziało kilkoro mężczyzn, popijających coś i śmiejących się głośno. W powietrzu czuć było zapach alkoholu i dymu papierosowego. W odległym kącie, siedziały dwie dziewczyny trochę starsze ode mnie, które zlustrowały mnie wzrokiem. Siedziała z nimi jeszcze trzecia, blondynka, lecz nie widziałam jej twarzy. Cały lokal wydał mi się dziwnie podejrzany. Nagle Tony znalazł się tuż za mną.  –Spokojnie. - szepnął mi do ucha.- Nie dam Ci zrobić krzywdy.-Przeszył mnie dreszcz i poczułam zapach jego miętowej gumy do żucia.  Wydał mi się on teraz, o wiele atrakcyjniejszy niż normalnie. Chłopak wyminął mnie i usiadł przy barze, a ja podążyłam za nim.
-Joe poproszę dwa razy imbirową herbatę z cytryną. Jedna może być z czymś ekstra. –spojrzał na mnie, a barman pokiwał głową, przypatrując mi się z zainteresowaniem. Na ramieniu miał wytatuowanego wielkiego smoka i jakieś dziwne wzory, których nie umiałam zidentyfikować.
- Widzę, ze często tu bywasz.- zagadnęłam Tony’ego.
-Ta. Podają tu świetną… Kawę.- wyszczerzył zęby w uśmiechu, a ja się zaśmiałam.
-Oczywiście. Kawę.- dodałam kpiąco.
Joe podał nam napoje. Tony upił łyk herbaty i odwrócił się do mnie.
-No. Spróbuj.- przysunął mi napój pod nos.
 - Hmm… W sumie to nic o Tobie nie wiem. Skąd mam mieć pewność, że nie upijesz mnie i nie wykorzystasz?- chłopak przysunął się bliżej i spojrzał mi w oczy.
-Nie możesz jej mieć. Po prostu mi zaufaj.- odwróciłam wzrok i  pociągnęłam łyk ze szklanki, a przez moje ciało przepłynęło czyste ciepło. No, może z odrobiną whisky. Gdybym nie przerwała kontaktu wzrokowego, z pewnością bym go pocałowała. Ale chciałam grać niedostępną.
-Pycha…- dodałam z rozmarzeniem, aby zamaskować lekkie zdenerwowanie.
-Wiedziałem, że Ci zasmakuje.- uśmiechnęłam się do niego. –No to, co chcesz o mnie wiedzieć?- zapytał.
-Najlepiej wszystko. Ale może zacznijmy od podstaw… - Nagle poczułam zimny powiew. Odwróciłam się i zamarłam. W drzwiach stali ci dwaj goście. Ci, którzy napadli mnie wczoraj. Serce zabiło mi szybciej. Przecież oni na pewno mnie rozpoznają.
-Tony… Ja, ja już muszę lecieć.- pośpiesznie zarzuciłam płaszcz i wzięła torbę. Na twarzy chłopaka pojawiło się zaskoczenie.
-Czemu? Wszystko w porządku?- zapytał.
-Tak. Było naprawdę miło. Dzięki za herbatę.
-Poczekaj odwiozę Cię.- rzucił dziesięciodolarowy banknot na ladę i ruszył za mną do drzwi. Już mieliśmy wyjść, kiedy usłyszałam to obrzydliwe pogwizdywanie. Zatrzymałam się.
-No proszę, proszę… Kogo my tu mamy.- odezwał się jeden z facetów.
-Nasza mała ślicznotka… - dodał drugi.- I jest z nią Walker. A to się porobiło!-Tony odwrócił się z wściekłością.
-Czego chcesz Jenkyns?-zapytał wyzywająco Tony.
-Walker, chyba naprawdę jesteś ślepy. Albo to, co o Tobie mówią to zwykłe bujdy.- odpowiedział mu ten pierwszy.
-Ona jest nasza.-odezwał się ten o nazwisku Jenkyns.
-Co wy pieprzycie? Zawsze wiedziałem, ze jesteście nienormalni. Z resztą jak widzicie jest ze mną.- objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej do siebie. Gdyby nie okoliczności naprawdę byłabym zachwycona, ale chciałam się stamtąd jak najszybciej wydostać. Tony odwrócił się i wyprowadził mnie z lokalu. Stanęliśmy przy motorze.
-O co im chodziło? zapytałam. Tony myślał o czymś intensywnie.
-Nie wiem.-odpowiedział, ale jego głos był nieobecny. Byłam skołowana. Co ma z tym wspólnego Tony? Nic nie rozumiałam. Ale on coś wiedział. Tego jednego byłam pewna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kiedy zatrzymaliśmy się pod moim domem Tony wyraźnie trzymał mnie na dystans. Szybko się pożegnał i odjechał. Byłam lekko zawiedziona. Kiedy otwierałam drzwi mieszkania, zauważyłam bordową kopertę ze złotym napisem „Dla Annabeth”. Podniosłam ją z ziemi i weszłam do mieszkania. Zdjęłam ubrania i z zaciekawieniem otworzyłam kopertę. W środku znajdowało się zaproszenie na bal maskowy. „Mamy zaszczyt zaprosić Annabeth Cassandrę Underwood na bal maskowy "Bez Twarzy".. Obowiązkowy strój wizytowy i maska. Adres i dokładną datę znajdziecie na drugiej stronie zaproszenia.” Przeczytałam. -Od kogo to może być?- westchnęłam i odpaliłam laptop. Po chwili namysłu wzruszyłam ramionami. - W sumie, to nie ważne.- zwróciłam się do Luny.- Nie mam zbyt wielkiej ochoty na zabawę.

5 komentarzy:

  1. Jejjj, super opowiadanie i MEGA blog. Naprawdę się wciągnełam. Jestem bardzo ciekawa co ukrywa Tony i kiedy dziewczyny nauczą się używać swoich... hm... zdolności ;). Fajnie, że robicie ten blog grupowo, bo każda ma swoią własną postać i nie musi się dopasowywać. A tak w ogóle to kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dodany :) Będziemy starać się dodawać każdy co piątek :) Pozdrawiamy

      Usuń
    2. Już dodany :) Będziemy starać się dodawać każdy co piątek :) Pozdrawiamy

      Usuń
  2. Kiedy kolejny rozdział ? Już się doczekać nie mogę ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dodany :) Będziemy starać się dodawać każdy co piątek :) Pozdrawiamy

      Usuń