.tabs-outer {border-style: solid;}

sobota, 10 maja 2014

Rozdział pierwszy - Courtney

Znalazłam się na cmentarzu. Otaczały mnie nagrobki z dziwnym symbolami przypominającymi bazgroły mojej młodszej siostry. Nagle zerwał się silny, zimny wiatr. Stałam tam w mojej czarnej koszuli nocnej, a moje włosy powiewały na wietrze. Nagle pojawiły się przede mną, dwie postacie w czarnych pelerynach. Nie wiedziałam ich twarzy, ale byłam przerażona.  -Chodź Courtney...Potrzebujemy Cię...-stworzenia złapały mnie za rękę i natychmiast poczułam ogromny ból przeszywający moją skórę -Puść mnie! –krzyknęłam -Nie uciekniesz przed przeznaczeniem –warknęła postać. Gwałtownie otworzyłam oczy, znalazłam się w swoim pokoju i odetchnęłam z ulgą.

-Znowu zły sen?- Mój starszy brat Jared usiadł obok mnie –To minie, zobaczysz –uśmiechnął się ciepło.
-Co ty tu robisz? –spojrzałam na niego ze zdziwieniem wyciągając z szafki nocnej paczkę tabletek. -Musiałem pożyczyć laptopa. Mój do końca tygodnia jest w serwisie –odparł przeczesując włosy. Jared był wysokim brązowookim dwudziesto-trzy latkiem. Miał ciemne blond włosy i jasną karnację.Studiował medycynę na jednym z najlepszych uniwersytetów na Manhattanie.
Ściągnęłam z siebie grubą kołdrę i szybko powędrowałam w kierunku łazienki. Nalałam trochę wody do kubka i połknęłam dwie tabletki z magnezem. Zdjęłam z siebie koszulę i przebrałam się w swoją ulubioną zieloną sukienkę od Prady. Uczesałam włosy w niedbały kok,pomalowałam usta swoją ulubioną czerwoną szminką i wytuszowałam delikatnie rzęsy. Wyszłam z łazienki i zaczęłam ścielić łóżko. -Jared złaź! –powiedziałam ściągając kołdrę spod pleców brata.
–Daj spokój – Jared złapał mnie w tali podniósł do góry i przerzucił przez ramię-Zrobisz to później- zaśmiał się – Teraz idziemy na śniadanie,umieram z głodu.
W mgnieniu oka byliśmy w jadalnii.Nasze mieszkanie znajdowało się na ostatnim piętrze i było dwu piętrowe.(Jak każde mieszkanie w tej dzielnicy) Mój pokój, pokój Jared’a i bióro mojego ojca znajdowały się na górze.Do Salonu/Kuchni schodziło się starymi schodami w stylu barokowym. Moja cała rodzinka siedziała już przy stole.
-Nareszcie wstałaś –mruknął tata- Dziś nawet Lily wstała wcześniej od Ciebie-Lily była naszą przyrodnią siostrą, córką partnerki mojego ojca. Poznali się kiedy, mój ojciec rozpoczynał karierę polityczną w partii republikańskiej. Poznał Rose podczas wywiadu, który prowadzała z nowymi członkami partii. Ona i Andrew-mój ojciec, mieli romans. Miałam wtedy 5 lat, a Jared 11. Była to dla nas ogromna trauma.Nasi rodzice wzięli rozwód,a ojciec związał się z Rosalie.Cóż, rok po urodzenie Lily,Rose miała wypadek samochodowy, którego nie było jej danego przeżyć. Moja mama-Jane, wybaczyła mojemu ojcu i postanowiła do niego wrócić. Zaadaptowała Lily, która od zawsze jest oczkiem w głowie mojego taty. Pomimo wszystko, mamy z nią bardzo bliskie i ciepłe stosunki. Jesteśmy jedną, wielką, szczęśliwą rodziną. Przynajmniej, tak mi się wydaje.
-Masz jakieś urodzinowe plany na jutro? –uśmiechnęła się promienie Jane niosąc tacę świeżo upieczonych croissantów.
-Nie mam pojęcia. Jared wsponinał,że ma zamiar gdzieś mnie zabrać, a co? –chwyciłam za dzbanek z sokiem pomarańczowym.
-Może wyszlibyśmy całą rodziną do Little Owl, i wspólnie uczcilibyśmy twoje urodziny? –spojrzała na mnie nakładając mi croissant’a
-Niestety Court i ja mamy plany –powiedział Jared z ustami pełnymi borówek.
-Nie da się ich przełożyć? – Andrew spojrzał na niego groźnie
-Urządzałem ten wieczór całe cztery tygodnie –warknął na niego- Nie zamierzam go przekładać –Jar spojrzał na niego ze wściekłością -Przecież zawsze możemy zjeść razem w Owl następnego dnia. Prawda? –uśmiechnęłam się krzywo do taty
-Świetnie- Jane klasnęła w dłonie. Od razu po śniadaniu udałam się do pokoju. Był on stosunkowo mały. Pośrodku pokoju leżało duże łóżko z baldachimem. Ściany były koloru łosiowego. Zaraz obok łózka znajdowało się biurko i drzwi do mojej łazienki. Po lewej stronie łóżka było okno z parapetem na którym mogłam siadać i przyglądać się Nowojorskiemu życiu.Natychmiastowo zadzwoniłam do mojej najlepszej przyjaciółki Katie na skype. -Co kombinujecie na jutro? Wiesz,że nie lubię niespodzianek! –uśmiechnęłam się lekko do monitora. Kathlyn była uroczą brunetką. Jej ojciec należy do tej samej partii co mój. Tak się poznałyśmy. Razem z Katie i moją drugą przyjaciółką Caroline byłyśmy nierozłączne. -Nic takiego –zaśmiała się – Ale ostrzegam weź wygodne buty
-Powiedz! –spojrzałam na nią spuszczonym wzrokiem– Proszę...
-Nie! Zobaczysz jutro! –uśmiechnęła się do kamerki – Do zobaczenia pyśku. –Kathlyn ostrzegam Cię jeśli…– jednak dziewczyna już się rozłączyła. Zamknęłam komputer. -Niesamowite-mruknęłam pod nosem-zeszłam do salonu szukając Jared’a. -Jar? –zauważyłam go siedzącego przy stole z rodzicami. -Idź na górę,za chwilę przyjdę –spojrzał na mnie i machnął ręką.
Usiadłam przy balustradzie schodów i jeszcze raz próbowałam skontaktować się z Katie tym razem przez telefon.
-Zaczyna się zmieniać trzeba jej będzie o tym powiedzieć...-szepnął Jared -Niemożliwe to za wcześnie –odrzekł z poirytowaniem Andrew
-Może jednak ta przepowiednia nie dotyczy Jareda tylko...-Andrew przerwał Jane-Nie ma żadnej przepowiedni –wstał od stołu- A moja córka,nie będzie w tym uczestniczyła! –warknął i udał się do swojej sypialni.
-Nie przeszkadzam? –Lily stanęła obok mnie-Pożyczysz mi swoją granatową torebkę na jutro?–spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem- Idealnie pasuje do mojej błękitnej spódniczki.
-Jasne –powędrowałam z nią do swojego pokoju i wyjęłam z szafy torebkę - Proszę podałam ją siostrze z uśmiechem na ustach. Podeszłam do okna i popatrzyłam na, jak zwykle zatłoczoną, szarą ulicę.Wokół latały drobniutkie płatki śniegu. Moją uwagę przykuła rudowłosa dziewczyna ze ślicznym zielonym płaszczykiem. -Przydałoby się kupić nowy –pomyślałam i usiadłam na parapecie przyglądając się innym przechodniom.





1 komentarz:

  1. Hmm ciekawie się zaczyna :D
    Myślałam, że w pierwszym rozdziale nie będzie nic zaskakującego. A tu ta przepowiednia! Nie wiem o co chodzi (lecę czytać nexty) ale się dowiem xD

    #nowa fanka
    magiatomojezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń