-Znowu zły sen?- Mój starszy brat Jared usiadł obok mnie –To minie, zobaczysz
–uśmiechnął się ciepło.
-Co ty tu robisz? –spojrzałam na niego ze zdziwieniem wyciągając z szafki
nocnej paczkę tabletek.
-Musiałem pożyczyć laptopa. Mój do końca tygodnia jest w serwisie –odparł
przeczesując włosy. Jared był wysokim brązowookim dwudziesto-trzy latkiem. Miał
ciemne blond włosy i jasną karnację.Studiował medycynę na jednym z najlepszych
uniwersytetów na Manhattanie.
Ściągnęłam z siebie grubą kołdrę i szybko powędrowałam w kierunku łazienki.
Nalałam trochę wody do kubka i połknęłam dwie tabletki z magnezem.
Zdjęłam z siebie koszulę i przebrałam się w swoją ulubioną zieloną sukienkę od
Prady. Uczesałam włosy w niedbały kok,pomalowałam usta swoją ulubioną czerwoną
szminką i wytuszowałam delikatnie rzęsy. Wyszłam z łazienki i zaczęłam ścielić
łóżko.
-Jared złaź! –powiedziałam ściągając kołdrę spod pleców brata.
–Daj spokój – Jared złapał mnie w tali podniósł do góry i przerzucił przez
ramię-Zrobisz to później- zaśmiał się – Teraz idziemy na śniadanie,umieram z
głodu.
W mgnieniu oka byliśmy w jadalnii.Nasze mieszkanie znajdowało się na ostatnim
piętrze i było dwu piętrowe.(Jak każde mieszkanie w tej dzielnicy) Mój pokój,
pokój Jared’a i bióro mojego ojca znajdowały się na górze.Do Salonu/Kuchni
schodziło się starymi schodami w stylu barokowym. Moja cała rodzinka siedziała
już przy stole.
-Nareszcie wstałaś –mruknął tata- Dziś nawet Lily wstała wcześniej od
Ciebie-Lily była naszą przyrodnią siostrą, córką partnerki mojego ojca. Poznali
się kiedy, mój ojciec rozpoczynał karierę polityczną w partii republikańskiej.
Poznał Rose podczas wywiadu, który prowadzała z nowymi członkami partii. Ona i
Andrew-mój ojciec, mieli romans. Miałam wtedy 5 lat, a Jared 11. Była to dla
nas ogromna trauma.Nasi rodzice wzięli rozwód,a ojciec związał się z
Rosalie.Cóż, rok po urodzenie Lily,Rose miała wypadek samochodowy, którego nie
było jej danego przeżyć. Moja mama-Jane, wybaczyła mojemu ojcu i postanowiła do
niego wrócić. Zaadaptowała Lily, która od zawsze jest oczkiem w głowie mojego
taty. Pomimo wszystko, mamy z nią bardzo bliskie i ciepłe stosunki. Jesteśmy jedną,
wielką, szczęśliwą rodziną. Przynajmniej, tak mi się wydaje.
-Masz jakieś urodzinowe plany na jutro?
–uśmiechnęła się promienie Jane niosąc tacę świeżo upieczonych croissantów.
-Nie mam pojęcia. Jared wsponinał,że ma zamiar gdzieś mnie zabrać, a co?
–chwyciłam za dzbanek z sokiem pomarańczowym.
-Może wyszlibyśmy całą rodziną do Little Owl, i wspólnie uczcilibyśmy twoje
urodziny? –spojrzała na mnie nakładając mi croissant’a
-Niestety Court i ja mamy plany –powiedział Jared z ustami pełnymi borówek.
-Nie da się ich przełożyć? – Andrew spojrzał na niego groźnie
-Urządzałem ten wieczór całe cztery tygodnie –warknął na niego- Nie zamierzam
go przekładać –Jar spojrzał na niego ze wściekłością
-Przecież zawsze możemy zjeść razem w Owl następnego dnia. Prawda?
–uśmiechnęłam się krzywo do taty
-Świetnie- Jane klasnęła w dłonie. Od razu po śniadaniu udałam się do pokoju.
Był on stosunkowo mały. Pośrodku pokoju leżało duże łóżko z baldachimem. Ściany
były koloru łosiowego. Zaraz obok łózka znajdowało się biurko i drzwi do mojej
łazienki. Po lewej stronie łóżka było okno z parapetem na którym mogłam siadać
i przyglądać się Nowojorskiemu życiu.Natychmiastowo zadzwoniłam do mojej
najlepszej przyjaciółki Katie na skype.
-Co kombinujecie na jutro? Wiesz,że nie lubię niespodzianek! –uśmiechnęłam się
lekko do monitora. Kathlyn była uroczą brunetką. Jej ojciec należy do tej samej
partii co mój. Tak się poznałyśmy. Razem z Katie i moją drugą przyjaciółką
Caroline byłyśmy nierozłączne.
-Nic takiego –zaśmiała się – Ale ostrzegam weź wygodne buty
-Powiedz! –spojrzałam na nią spuszczonym wzrokiem– Proszę...
-Nie! Zobaczysz jutro! –uśmiechnęła się do kamerki – Do zobaczenia pyśku.
–Kathlyn ostrzegam Cię jeśli…– jednak dziewczyna już się rozłączyła. Zamknęłam
komputer.
-Niesamowite-mruknęłam pod nosem-zeszłam do salonu szukając Jared’a. -Jar?
–zauważyłam go siedzącego przy stole z rodzicami.
-Idź na górę,za chwilę przyjdę –spojrzał na mnie i machnął ręką.
Usiadłam przy balustradzie schodów i jeszcze raz próbowałam skontaktować się z
Katie tym razem przez telefon.
-Zaczyna się zmieniać trzeba jej będzie o tym powiedzieć...-szepnął Jared
-Niemożliwe to za wcześnie –odrzekł z poirytowaniem Andrew
-Może jednak ta przepowiednia nie dotyczy Jareda tylko...-Andrew przerwał
Jane-Nie ma żadnej przepowiedni –wstał od
stołu- A moja córka,nie będzie w tym uczestniczyła! –warknął i udał się do
swojej sypialni.
-Nie przeszkadzam? –Lily stanęła obok mnie-Pożyczysz mi swoją granatową torebkę
na jutro?–spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem- Idealnie pasuje do mojej
błękitnej spódniczki.
-Jasne –powędrowałam z nią do swojego pokoju i wyjęłam z szafy torebkę - Proszę
podałam ją siostrze z uśmiechem na ustach. Podeszłam do okna i popatrzyłam na,
jak zwykle zatłoczoną, szarą ulicę.Wokół latały drobniutkie płatki śniegu. Moją
uwagę przykuła rudowłosa dziewczyna ze ślicznym zielonym płaszczykiem.
-Przydałoby się kupić nowy –pomyślałam i usiadłam na parapecie przyglądając się
innym przechodniom.
Hmm ciekawie się zaczyna :D
OdpowiedzUsuńMyślałam, że w pierwszym rozdziale nie będzie nic zaskakującego. A tu ta przepowiednia! Nie wiem o co chodzi (lecę czytać nexty) ale się dowiem xD
#nowa fanka
magiatomojezycie.blogspot.com