.tabs-outer {border-style: solid;}

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział drugi -Courtney

-Nie będziemy tego oglądać –Jake wyrwał mi pilota z dłoni i przełączył na inny kanał -Proszę Cię to nowy odcinek –spojrzałam na niego błagającym wzrokiem -Nowy, ale widziałaś go już 3 razy, więc nie –spojrzał na mnie stanowczo –Jake… –uśmiechnęłam się lekko.
– A Może jednak? 
-A może zamiast siedzieć cały dzień w domu przeszlibyśmy się do Central Parku? –wyłączył telewizor. -Ale jest zimno –oparłam głowę o brzeg łóżka. Chłopak spojrzał na mnie kpiąco następnie wstał z łóżka. -Ale jest zimno –powtórzyłam z naciskiem w głosie -Nic Ci nie będzie jak wyjdziesz na godzinkę na spacer –wyciągnął do mnie dłoń Westchnęłam i złapałam go za rękę. Zeszliśmy na dół ,moi rodzice grali z Julie w karty,a Jared siedział przy laptopie i prawdopodobnie pisał swoją pracę semestralną. -Wychodzę z Jake’m,zadwonię jak będę wracała –sięgnęłam po swój płaszcz i kurtkę Jake’a -Jake,możesz na chwilę podejść? –chłopak podszedł do mojego brata,który pokazał mu coś na laptopie.-Świetne,mam tam dziś zajrzeć? –odparł Jake -Jakbyś mógł –spojrzał na mnie –Tylko później –szepnął patrząc znacząco na mnie.
-Możemy już iść? –niecierpliwie przeskakując z nogi na nogę. 
-Już idziemy –Jake chwycił za plecak i założył swoją szarą czapkę zimową na głowę. 20 minut później spacerowaliśmy po Central Parku. Był to bardzo chłodny tydzień. W najpopularniejszym parku na Manhattanie świeciły pustki. -Masz wieści od Caroline? –założyłam kaptur od płaszcza na głowę -Powinnaś kupić sobie czapkę –uśmiechnął się i chwycił mnie w tali. -Nie zmieniaj tematu! –mruknęłam- Gdzie kazał iść Ci mój brat? -Oh Court – zaśmiał się się- Nie psuj niespodzianki kochanie –Jake pocałował mnie w usta, aby mnie uciszyć- Robimy to dla twojego dobra. –Nienawidzę Cię–uśmiechnęłam się promiennie następnie uderzyłam go w ramię.
 
-Kochasz mnie –zaśmiał się i mocno mnie uścisnął. -Skąd jesteś taki pewien? –spojrzałam na niego. Pogoda była znośna. Słońce świeciło ostro,tak jak może świecić zimowe słońce. Nie było już śladu po porannej zamieci. Nie czuło się wiatru,prynajmmniej w miejscu gdzie staliśmy. Ale nadal było mi zimno.Nie do wiary,że 2 lata temu poznaliśmy się właśnie tutaj w Central Parku.Jake prowadził zajęcia muzyczne dla dzieci z przedszkola do którego chodziło rodzeństwo Katie. Umówiliśmy się na kawę a potem wszystko potoczyło się swoim tempem... Nie wyobrażam sobie mojej przyszłości bez niego,jest moim najlepszym przyjacielem zawsze mogę na niego liczyć. Nagle usłyszeliśmy pisk, pod ławką leżał mały lablador. Był cały zmarźnięty.Jake ściągnął bluzę, którą miał pod kurtką i zawinął w nią malucha.
-Co za idiota zostawił go samego –rozejrzałam się dookoła
-Nie mam pojęcia,co z nim zrobimy? –ostrożnie przyciągnął psiaka do siebie.
- Może zadzwonić do schroniska?
-Lepiej znaleźć jego właścicieli –spojrzałam na psa- Można go zabrać na razie do domu. –zerknęłam na małego pieska ze współczuciem w oczach. -Mogę popytać w okolicy–poddał mi go do rąk i poszedł w głąb parku –Za godzinę wrócę. Przecież nie mógł odejść daleko. *** -Jake dalej nie odbiera? –Jared wyjął z lodówki puszkę coli -Niestety nie,pewnie nadal szuka–spojrzałam na małą Julie przytulającą się do Labradora. Świetnie się nim zajmowała już od pierwszego momentu, gdy przyniosłam go do domu nie spuszczała go z oczu. Usiadłam obok Julie, gdy nagle rozległ się hałas stukania do drzwi. Jared, jako pierwszy podszedł do drzwi. Otworzył je. Przed nim stanął Jake razem z  jakimś blondynem.Gdy weszli do środka labrador wprost rzucił się na niego. -Courtney,Jared to jest Tony,On i jego najlepszy przyjaciel są właścicielami Felix’a.Psiak uciekł zeszłej nocy i nie mogli go znaleźć. –blondyn spojrzał się nerwowo na Jareda-My się już znamy –Uśmiechnął się i kiwnął głową w kierunku Jared’a,następnie wyciągnął ku mnie dłoń. -Miło mi Cię poznać –uścisnęłam ją i lekko się uśmiechnęłam -Mi również –uśmiechnął się ciepło –Masz strasznie zimne ręce!Może chcesz zostać na kawę? Moja siostra strasznie polubiła twojego psiaka i nie chce się z nim rozstawać. –spojrzałam się na Tonego. –Jasne –chłopak uśmiechnął się i spojrzał na telefon –Tylko zadzwonię do przyjaciela,że znalazłem zgubę -Skąd go znasz? –Jake wyszeptał do Jareda -Dawne interesy –mruknął i ruszył za mną do kuchni,to samo uczynił Jake. Tony dzwonił w przedpokoju zdejmując buty i zimową kurtkę. -Hej James –spojrzał w kierunku kuchni – Znalazłem ją –wziął ogromny wdech- I Jared’a też.

3 komentarze:

  1. Blog niesamowity <3
    Dopiero go odkryłam ale podoba mi się.
    Pomysł super :)
    Zapraszam do mnie --> http://opowiadanie-tom.blogspot.com/ <--
    Liczę na jakoś opinie albo ślad :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super,rozdział :) Super BLOG!! Dzisiaj tutaj wpadłam,ale jestem oczarowana :*. Lecę czytać dalej :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczarowana, zakochana *.* hhaha :p

    magiatomojezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń